środa, 14 listopada 2012

Champions League nie dla nas? A jednak...



Brak perspektyw. Cud i reforma.

        Polscy kibice są już raczej przyzwyczajeni i oswojeni z myślą, że Liga Mistrzów, najbardziej prestiżowe rozgrywki w europejskiej ale również i światowej piłce nie są dla nas.
       Już od szeregu lat nasze rodzime kluby, bezskutecznie pukają do drzwi "piłkarskiego nieba" a kibice z utęsknienie czy też zażenowaniem wyczekują na moment, w którym będą mogli zobaczyć na krajowych boiskach drużyny takie jak: Real Madryt, Manchester United czy też chociażby francuską Marsylię...

Oczywiście istnieje możliwość że takie tuzy zagrają, z którąś z Polskich drużyn. No bo przecież zawsze może im nie pójść w rodzimej lidze i mogą wylądować w Lidze Europy i przy odrobinie szczęścia trafić na rywala pokroju Legii Warszawa, Wisły czy Lecha. Wielu jednak podziela przekonanie że polskiego klubu nie stać na awans do Ligi Mistrzów i uratować nas może jedynie cud, ewentualnie reforma planowana przez UEFA, po której Liga Mistrzów zwiększy swoją objętość i szansę dostaną kluby z "europejskiej drugiej ligi", gdzie od dawna znajdują się nasze drużyny.



Czy zawsze tak to wyglądało?

       Wyczyny naszych drużyn na europejskich arenach doprowadziły już do tego że część kibiców, zwłaszcza tych młodszych zdaje się podzielać przekonanie, że nasze drużyny nigdy nie grały w Lidze Mistrzów, a polska piłka zawsze była europejskim podwórkiem.
       Jenak okazuje się że jak mówi stare powiedzenie "lepiej już było" i nasze drużyny rywalizowały z najlepszymi o najwyższe cele. Nie jest to może temat zapomniany, ale w atmosferze ciągłych niepowodzeń, warto przypomnieć nasze 5 minut w Champions League.

Sezon 1995/96 - Legia.

        Ligę Mistrzów utworzono w 1992 roku jako kontynuację Pucharu Europy Mistrzów Klubowych. W poprzedniej formule która była rozgrywana od 1955 roku, nasze kluby radziły sobie całkiem dobrze, czasem wręcz rewelacyjnie... ale to temat na osobną opowieść.
       Pierwszym polskim reprezentantem w nowej formule był dwukrotnie Lech Poznań, zarówno w sezonie 92/93 jak i 93/94 nie udało mu się awansować do fazy grupowej, rok później ten sam los spotkał Legię, dziś nikogo by to nie zdziwiło jednak w tamtych latach, był to powód do rozczarowania.

      To co nie udało się poznaniakom, udało się w końcu stołecznej Legii, która w sezonie 95/96 jako pierwsza polska drużyna awansowała do fazy grupowej nowych rozgrywek. Najpierw w kwalifikacjach Wojskowi pokonali IFK Goteborg 1:0 i 2:1, by w grupie trafić na Rosenborg Trondheim, Blackburn Rowers oraz Spartak Moskwa.

Warszawiacy rozpoczęli rozgrywki z animuszem wygrywając z Rosenborgiem 3:1, później po dobrym meczu przegrali ze Spartakiem w Moskwie 1:2 ale w następnej kolejce na Łazienkowskiej wyszli już zwycięsko z pojedynku z anglikami z Blackburn (1:0). Runda rewanżowa przyniosła Legionistom dwie porażki ( ze Spartakiem 0:1 oraz Rosenborgiem 4:0) oraz bezbramkowy remis z Blackburn, który jak to bywa w polskiej piłce okazał się remisem zwycięskim.




Podsumowanie grupy: od lewej: mecze, pkt, zwycięstwa, remisy, porażki, bramki strzelone, bramki stracone.

1. Spartak Moskwa 6 18 6 0 0 15 4
2. Legia Warszawa 6 7 2 1 3 5 8
3. Rosenborg 6 5 2 0 4 11 16
4. Blackburn Rovers 6 4 1 1 4 5 8

      W ćwierćfinale zespół Pawła Janasa trafił na grecki Panathinaikos, w którym występował pochodzący z Polski, Krzysztof "Gucio" Warzycha, legenda Ateńskiego klubu. W pierwszym meczu w Warszawie padł bezbramkowy remis a w greckim rewanżu gospodarze nie dali szans Wojskowym rozbijając ich 3:0. Dwie bramki strzelił Warzycha, jedną dołożył Juan Jose Borelli i legia żegnała się z LM jak się potem okazało na długo.

Film ze skrótem meczu Panathinaikos- Legia 20.03.1996
http://patrz.pl/filmy/panathinaikos-ateny-legia-warszawa-3-0-20-03-1996-489457


Widzew Łódź sezon 1996/97

    Widzew przystępował do kwalifikacji Ligi Mistrzów jako mistrz kraju, który w poprzednim sezonie wygrał rozgrywki nie ponosząc żadnej porażki. Tym bardziej kibice oczekiwali dobrych rezultatów w europejskich rozgrywkach. Losowanie kwalifikacji przyniosło Łodzianom przeciwnika w postaci Broendby Kopenhaga. O ile pierwszy mecz w Polsce, Widzewiacy spokojnie wygrali 2:1, rewanż był jednym z najlepiej zapamiętanych meczów w historii krajowej piłki.
     Mecz w Kopenhadze rozegrany został 21 Sierpnia 1996 roku. Do przerwy Łodzianie przegrywali już 3:0 i większość kibiców nie dawała im szans na awans. Jednak po przerwie wyszło, dlaczego często mówiło się o tzw. "widzewskim charakterze" jaki wpoił swoim zawodnikom trener Franciszek Smuda. Cechowało się to granem do ostatniego gwizdka co dość często skutkowało bramkami w ostatnich minutach. Najpierw Marek Citko a potem Paweł Wojtala trafili do siatki Duńczyków i tym razem mieliśmy zwycięską porażkę 3:2.

Ciężka grupa

      Zespół Smudy nie miał szczęścia w losowaniach i tym razem trafił do grupy z: Borusią Dortmund, Athletico Madryt i Steauą Bukareszt. Od razu było wiadomo że o awans będzie bardzo ciężko. Mimo to Widzewiacy rozpoczęli nieźle od porażki 2:1 w Dortmundzie ale po dobrym meczu, później jednak zebrali cięgi od Atletico przegrywając aż 1:4 oraz dośc niespodziewanie ulegli zespołowi z Bukaresztu 1:0.
      Runda rewanżowa rozpoczęła się nieźle, od zemsty na Stiele Bukareszt którą Łodzianie pokonali 1:0, później rozegrali swój najlepszy jak dotąd mecz w LM i zremisowali 2:2 z Borusią. Wynik ten okazał się ważny po tym jak Niemiecka drużyna triumfowała w LM. Na koniec polscy piłkarze ulegli Atletico 0:1 i zakończyli rozgrywki na fazie grupowej.

Podsumowanie grupy:  



Zespół Pts Mecze Z R P Bilans
1. Atletico Madryt 13 6 4 1 1 12/4
2. Borussia Dortmund 13 6 4 1 1 12/8
3. Widzew Łódź 4 6 1 1 4 6/10
4. Steaua Bukareszt 4 6 1 1 4 5/15




Miejsce trzecie było najbardziej racjonalnym w tak mocnej grupie, jednak po tak spektakularnych wynikach na krajowych boiskach, kibice liczyli co najmniej na powtórzenie osiągnięć warszawskiej Legii.

Podsumowanie i refleksja

      Po pierwsze te dwa przykłady pokazują że polskie drużyny stać na awans do fazy grupowej, i nie jest to żadne mission impossible. Mimo że te występy nie były jakimiś spektakularnymi osiągnięciami z perspektywy tamtych czasów warte są zapamiętania.  Pytanie brzmi tylko, kiedy będziemy świadkami takich występów ponownie? Być może pomoże nam jakaś reforma rozgrywek europejskich, wprowadzona niedawno przez prezydenta UEFA? Wydaje się, że szukamy rozwiązania w niewłaściwym miejscu.  By pomóc polskiej piłce, bardziej przydała by się reforma wewnątrz naszych, krajowych struktur, a bardziej nawet zmiana podejścia do profesjonalnego futnolu w Polsce. Mamy coraz więcej utalentowanych piłkarzy, jednak kluby powinny zaryzykować i zainwestować być może wielkie pieniądze w uzupełnienie zespołów piłkarzami dużego formatu. Ale to tylko refleksja.

MD




2 komentarze:

  1. Warto dodać, że Górnik Zabrze zajął 2 miejsce w Finale Pucharu Zdobywców Pucharów, czyli ówczesnej wersji Ligi Mistrzów. Przegrał w finale z Manchesterem City 1 do 2 po bardzo kontrowersyjnym meczu. A finał Górnik również wywalczył w ciekawy sposób, bowiem rzut monetą zadecydował o awansie dla Polaków. Był to ostatni przypadek rozstrzygnięcia meczu poprzez rzut monetą. Potem wprowadzono rzuty karne.

    No i jeszcze Polonia Bytom jako 1 polski klub awansowała do Pucharu Europy. Poza tym dwukrotnie wygrała Puchar Intertoto i zwyciężyła w 1965 w Pucharze Ameryki.

    Szkoda tylko, że to już odległa historia...

    OdpowiedzUsuń
  2. Wszystko to prawda, z wyjątkiem tego że Puchar Zdobywców Pucharów jest poprzednikiem LM, bo jest nim Puchar Klubowych Mistrzów Europy,to o czym piszesz jest prekursorem UEFA a dzisiaj LE.
    Jednakże wpis jest o Lidze Mistrzów, czyli o rozgrywkach które rozpoczęły się w 1992 roku... poza tym wspominam tam o tym że w poprzedniej formule mieliśmy sporo sukcesów... trochę cierpliwości o Górniku czy też Polonii Bytom albo potyczkach chociażby Lecha z Marsylią czy Barceloną też kiedyś napiszemy :D
    Pozdrawiam
    MD

    OdpowiedzUsuń