sobota, 22 grudnia 2012

Monumentalny "Kocioł Czarownic". Dni chwały Stadionu Śląskiego w Chorzowie

Poprzednim bohaterem podobnego wpisu był Stadion X - lecia w Warszawie. Mimo, że był to obiekt z siedzibą w stolicy Polski, reprezentacja Polski rozegrała na nim stosunkowo niewielką liczbę spotkań. Na dodatek, rywale z którymi udawało nam się wygrywać, nie byli zbyt wyrównanymi przeciwnikami. Zupełnym przeciwieństwem wydarzeń na Stadionie X - lecia, były mecze na Stadionie Śląskim w Chorzowie. To historia pełna pięknych, niezapomnianych meczów polskiej reprezentacji, ale także i haniebnych porażek, o których polska piłka wolałaby zapomnieć. Do tej pory łącznie odbyło się tutaj 55 oficjalnych meczów polskiej kadry narodowej, z czego 23 zostały przez nią wygrane, 14 przegranych i 18 zremisowanych (przy bilansie bramkowym: 88 goli strzelonych i 55 goli straconych).

TOP 5 Najlepszych spotkań 

5. Polska - Norwegia 3:0, 1 września 2001 roku

Był to mecz niezwykle istotny dla naszej reprezentacji. Zwycięstwo dawało pewny awans do mistrzostw świata w Korei i Japonii w 2002 roku. Polska jako lider 5 grupy eliminacyjnej miała 5 punktów przewagi nad drugą Białorusią i 7 punktów nad Ukrainą. Do końca eliminacji trzy mecze. W 7 rundzie spotkań Polska gra z Norwegią, a Białoruś z Ukrainą. Jeżeli Polska wygra a Białoruś nie pokona Ukrainy, Polska awansuje do mundialu. Polacy rozpoczęli nerwowo i było to widać po śmiałej grze Norwegów. Kiedy wydawało się, że pierwsza połowa zakończy się remisem, tuż przed przerwą Kryszałowicz strzela pierwszego gola. Druga połowa to już koncert Polaków. Pełna dominacja i 78 minucie bramkę strzela Emanuel Olisadebe, a Norwegów dobija Marcin Żewłakow. Polska wygrywa 3:0 a Ukrainą z Białorusią i Polska po 16 latach awansowała do mistrzostw świata. 

4. Polska - ZSRR 2:1, 20 października 1957 roku

Faworytem meczu w ramach eliminacji mistrzostw świata była drużyna Związku Radzieckiego. Wówczas aktualni mistrzowie olimpijscy po zwycięstwie z Polską w Moskwie, przyjechali do Chorzowa niezwykle pewni. Jednak nie spodziewali się takiej mobilizacji Biało - Czerwonych. Bohaterem spotkania był Gerard Cieślik, piłkarz miejscowego Ruchu. Tuż przed przerwą zdobył pierwszą bramkę, a drugą w 50 minucie. Gości stać było tylko na jedną bramkę. Było to bardzo ważne zwycięstwo. Po meczu kibice na rękach nosili bohatera meczu.   


3. Polska - Portugalia 2:1, 11 października 2006 roku

Polacy po blamażu jaki zgotowali kibicom na mistrzostwach świata w Niemczech, ruszali w bój o pierwszy w historii awans do mistrzostw Europy, które miały się rozegrać w Austrii i Szwajcarii w 2008 roku. Niestety eliminacje nie rozpoczęły się udanie. Pierwszy mecz z Finlandią zakończył się porażką 1:3 i był to ostatni mecz Jerzego Dudka w polskiej reprezentacji. Drugi mecz z Serbią zakończył się remisem 1:1 co dawało nadzieję na lepszą grę. Jednak szybko zostaliśmy sprowadzeni na ziemię. W kolejnym meczu pokonaliśmy Kazachstan jednak było to wymęczone zwycięstwo, a jedyną bramkę zdobył Euzebiusz Smolarek. Dlatego do meczu z czwartą drużyną mundialu, Polacy ruszali na straconej pozycji. Jednak drużyna Leo Beenhakkera zaskoczyła wszystkich. Polacy po dwóch bramkach Euzebiusza Smolarka prowadzili już 2:0 i to po 20 minutach gry. W doliczonym czasie gry honorową bramkę dla Portugalczyków zdobył Nuno Gomes. Zwycięstwo to było pierwszym od wielu lat nad czołową drużyną świata. Dzięki temu zwycięzcy Polacy poczuli się pewniej co poskutkowało w postaci awansu do Euro 2008.
Bramki z meczu Polska Portugalia

2. Polska - Holandia 4:1, 10 września 1975 roku

Polacy po udanym mundialu w RFN, przystępowali do eliminacji mistrzostw Europy z ogromnymi nadziejami, mimo trudnej grupy eliminacyjnej z Finlandią, a przede wszystkim z Włochami i Holandią. Pierwsze dwa mecze z Finlandią to dwa zwycięstwa, a kolejny mecz z Włochami zakończył się remisem. Polacy wciąż liczyli się w grze o awans. Mecz z Holandią jest jednym z najlepszych meczy w historii polskiej reprezentacji. Trzecia drużyna świata w starciu z wicemistrzami świata pokazała najlepszy futbol, wygrywając aż 4:1. W obecności 85 tysięcy kibiców Polacy po bramkach Laty, Gadochy i dwóch  Szarmacha pokonała wybitną jedenastkę Oranje. Honorową bramkę dla gości zdobył van der Kerkhof.
Mecz Polska - Holandia

1. Polska - Anglia 2:0, 6 czerwca 1973 roku

Mecz, którym Polacy, po raz pierwszy, zadziwili cały piłkarski świat. Pokonaliśmy mistrzów świata z 1966 i ćwierćfinalistów z 1970 roku. Polacy mimo słabego początku eliminacji w Chorzowie zagrali najlepszy mecz w historii występów na Stadionie Śląskim. Bramki dla Polski zdobyli Robert Gadocha i Włodzimierz Lubański. Zwycięstwo to dawało nadzieje na kolejne mecze eliminacyjne. Ostatecznie Polska awansowała na niemiecki mundial i zajęła w nim 3 miejsce. 
Mecz Polska - Anglia 

MC

środa, 19 grudnia 2012

Dni chwały i upadki stadionu X - lecia

W dzisiejszą podróż w historii futbolu zapraszam na Stadion X - lecia. Ta, dzisiaj już nieistniejąca, arena zmagań sportowych, pamięta wiele spotkań polskiej reprezentacji. Były to mecze niezwykłe, czasami nawet przegrane. Jednak stadion ten, miał to coś w sobie. Przez dekady przysparzał nam radości, lecz rozczarowań również nie brakowało. 

Polska - ZSRR 1:0, 21 maja 1961 roku 

Było to drugie, tak niezwykłe zwycięstwo nad drużyną Związku Radzieckiego. Poprzednie zwycięstwo miało miejsce w Chorzowie w 1957 roku i zakończyło się wynikiem 2:1 dla Polski. ZSRR w tamtych latach miał bardzo silną drużynę, czego potwierdzeniem był tytuł mistrza Europy w 1960 roku. Spotkanie, które rozegrano na stadionie w Warszawie było spotkaniem towarzyskim, jednak budziło wiele emocji. Zwycięską bramkę dla polskiej reprezentacji zdobył piłkarz Górnika Zabrze, Ernest Pohl.

Polska - RFN 1:3, 10 października 1971 roku

Mecz ten został rozegrany w ramach eliminacji do mistrzostw Europy. Jak określił to spiker Polskiej Kroniki Filmowej, Stadion X - lecia w końcu na coś się przydał. Polacy, mimo iż nie byli faworytami tego meczu nastawieni byli bardzo pozytywnie i walczyli dzielnie. Już wtedy stadion popadał w ruinę i w noc przed meczem zwożono wiadra i farby aby uzupełnić ubytki na stadionie. Sam mecz był średnim widowiskiem. Jako pierwsi objęliśmy prowadzenie po golu Roberta Gadochy, jednak Niemcy szybko wyrównali po bramce Gerda Müllera. W dalszej części meczu zdobył jeszcze jedną bramkę, a trzeciego gola dołożył Grabowski. Po meczu było smutno i po raz kolejny awans do mistrzostw Europy był dla nas nieosiągalny.
Fragmenty meczu Polska - RFN

Polska - Brazylia 3:6, 20 czerwca 1968 roku

Był to mecz niezwykły, mimo porażki polskiego zespołu. Przyjazd reprezentacji Brazylii do Polski był niesamowitym wydarzeniem. Mecz rozpoczął się bardzo oficjalnie. Na murawie spotkali się piłkarze, którzy 30 lat temu na mistrzostwach świata rozegrali pamiętny mecz przegrany przez Polaków 5:6. Władysław Szczepaniak i Leonidas stanęli w braterskim uścisku. Cały mecz rozegrany w Warszawie był wspaniałym widowiskiem. I nie chodzi o wynik. Wszyscy bawili się świetnie. Brazylijczycy w przerwie zademonstrowali show. Ustawili się w dwa rzędy i podawali sobie piłkę tyłem głowy - na ślepo. Mecz ten obejrzało prawie sto tysięcy kibiców. Fragmenty meczu Polska Brazylia 

Polska - Bułgaria 3:0, 9 listopada 1969 roku

Mimo zwycięstwa w tym meczu Polakom nie udało się awansować do mistrzostw świata w Meksyku. Ale zwycięstwo nad Bułgarami było zapowiedzią dobrej gry i sukcesów w kolejnych latach. Był to chyba najlepszy mecz rozegrany na Stadionie X - lecia. Wtedy nikt tak naprawdę nie słyszał o polskim futbolu a już rok później cała piłkarska Europa podziwiała wyczyny Legii i Górnika w europejskich pucharach. Bramki dla Polski zdobyli Andrzej Jarosik (dwie) i Kazimierz Deyna. 

Koniec...

Ostatni mecz na Stadionie X - lecia rozegrano 17 kwietnia 1983 roku. Polska w ramach eliminacji do mistrzostw Europy podejmowała Finlandię. Mecz zakończył się wynikiem 1:1, a historyczną ostatnią bramkę... samobójczą, na tym stadionie zdobył Paweł Janas. I tak zakończyła się historia warszawskiego stadionu, który niestety nie był świadkiem tak spektakularnych wydarzeń jak stadion w Chorzowie.          

MC

niedziela, 16 grudnia 2012

Rzymskie legendy, rzymscy zdrajcy (Cz.2)

Historia Attilio Ferrarisa IV, choć bardzo znana, kręta i barwna, nie stoi na szczycie futbolowych wspomnień, w których główne role grali reprezentanci wrogich sobie rzymskich klubów. Szczyt ten należy bezsprzecznie do Fulvio Bernardiniego. Jego przypadek jest absolutnie wyjątkowy. Nie dość, że Bernardini występował w barwach i Lazio i Romy, to jeszcze po zakończeniu zawodniczej kariery, prowadził obie drużyny jako szkoleniowiec!




Piłkarskie życie "Il Professore" - Bernardini ukończył studia ekonomiczne i stąd jego przezwisko - rodowitego Rzymianina, rozpoczęło się w błękitnej części stolicy Włoch w 1919 roku. Co w tym wszystkim najciekawsze, Bernardini jako wychowanek Lazio, karierę rozpoczął jako... bramkarz. Jak mówią legendy w Italii miało się to zmienić dopiero po pewnym incydencie. W jednym ze spotkań, w którym uczestniczył jeszcze jako bramkarz, "Professore" w starciu z napastnikiem atakującym piłkę zachował się na tyle agresywnie, że tamten doznał wstrząśnienia mózgu. Po tym zdarzeniu Bernardini miał dojść do wniosku, że jego przeznaczeniem jest jednak gra w polu. Myślał o sobie jako o napastniku, ale całą wielką karierę występował jako "centrocampista", a więc klasyczny środkowy pomocnik.


Jako piłkarz Lazio (1919-1926) był pierwszym Rzymianinem, który zagrał w barwach narodowej reprezentacji Włoch, a jego osiągnięcia jako zawodnika "biancocelestich" przywoływały obserwatorom we Włoszech tylko jedno określenie "wschodząca wielka gwiazda". Po finale rozgrywek między północną a południową częścią Włoch, w którym to jednak Lazio uległo Genoi, kapitan genueńczyków Renzo de Vecchi powiedział "Bernardini - tak nazywa się przyszłość włoskiego futbolu".

Bernardini opuścił Lazio w 1926 roku, po czym zaliczył dwuletni, choć także udany, okres występów w Mediolanie, w barwach Interu. Dopiero jednak w 1928 roku, w jego karierze dokonał się największy przełom. Bernardini wrócił do "Wiecznego Miasta", ale już na żółto-czerwony brzeg Tybru i dołączył do AS Roma, której do dziś pozostaje jedną z największych legend. O paradoksie, wychowanek i gwiazda Lazio, stała się legendą Romy, w której spędził następne 11 lat kariery!

W Rzymie stworzył wielki duet z Ferrarisem IV (który później przeniesie się do Lazio), a jego wpływ na młody zespół, tworzącej się dopiero Romy przyniósł dość szybko wielkie efekty. Roma kończyła sezon dwukrotnie jako wicemistrz Włoch, co było dla niej ogromnym sukcesem. Ferraris, który dzierżył opaskę kapitańską, w chwili kiedy odchodził do Lazio poprosił kierownictwo klubu, by to właśnie "Professore" przejął po nim tę funkcję, którą pełnił aż do końca przygody z Romą.

Bernardini (po prawej) jako trener Lazio
Niezwykła wprost inteligencja, rozumienie gry, umiejętność wyznaczania właściwego tempa, wspaniała orientacja w przestrzeni boiska. To wszystko pozwoliło Bernardiniemu zostać cenionym szkoleniowcem, który i w tej funkcji osiągnął sukcesy. Poprowadził dwie drużyny do mistrzostwa Włoch (Fiorentina 1955/56 i Bologna 1963/64). Karierę trenerską rozpoczął już w 1949 roku w ukochanej Romie, by w 1958 roku poprowadzić do pierwszego w historii klubu większego sukcesu, Pucharu Włoch, inny zespół... Lazio.

Pozostał historią rzymskiej piłki, zarówno spod znaku Orła jak i Wilka. Centrum treningowe Romy - Trigoria - dostało nawej jego imię. Szanowany po obu stronach Tybru, kochany nieprzeciętnie szczególnie w Romie. Legenda futbolu. Legenda piłkarskiego Rzymu.

KS

sobota, 8 grudnia 2012

10 polskich drużyn które najgorzej weszły w sezon... i spadły (Cz. 1)


Historii nie piszą tylko zwycięzcy

W polskiej piłce było wiele wspaniałych drużyn, które niekiedy już nie istnieją. Przykładem chociażby Pogoń Lwów. Jednak obok drużyn takich jak Górnik, Ruch Chorzów, Cracovia czy też Wisła... wielokrotnie odnoszących sukcesy na ligowym podwórku, ale również i za granicą. Historię polskiej piłki pisali także Ci, którym nie wyszło... i o nich będzie ten wpis. 
Jednocześnie zaznaczam iż nie jest to opis drużyn, zajmujących 10 ostatnich miejsc w tabeli wszech czasów Polskiej Ligi. 

1925- Amatorzy Królewska Huta

Jest to jedna z pierwszych drużyn na śląsku, utworzona w 1910 roku. I chociaż jest to klub z tradycjami i niewątpliwymi sukcesami (zasługuje to na oddzielny wpis), to sezon 1925 im ewidentnie nie wyszedł. 
W tych czasach Mistrzostwa Polski były rozgrywane systemem pucharowym, były 3 grupy mistrzowskie a potem grupa finałowa. AKS Królewska Huta trafił do grupy z Wisłą i ŁKSem. I w 4 spotkaniach zanotował 4 porażki, wszystkie 3:0. 
Jednak należy im zwrócić honor i przyznać że 3 z 4 spotkań zakończyły się walkowerem, było to skutkiem wyjątkowego traktowania klubu z Chorzowa (AKS był z Chorzowa) jako drużyny niepolskiej.PZPN zatem utrudniał jak mógł. Królewska Huta, co ciekawe była obiektywnie brana pod uwagę jako jeden z faworytów do Mistrzostwa Polski. W 1925 mistrzem został zespół Pogoni Lwów. 


1928 TKS Toruń

Klub powstał 1922 roku. W najwyższej klasie rozgrywkowej występował w latach 1925 - 1928. W swojej 4 letniej historii zajął nawet 4 miejsce w Mistrzostwach Polski w 1925. Sezony ligowe 1927 i 1928 nie były już jednak udane. Swój ostatni sezon TKS Toruń zakończył na ostatnim 15 miejscu: 
Bilans: 

15. TKS Toruń   mecze: 28  pkt: 6  bramki: 28-99  zw: 2  rem: 2  por: 24

Warto jednak zaznaczyć że na ten bilans złożyło się 11 meczów oddanych walkowerem, klub z Torunie wycofał się na 9 kolejek przed końcem ligi. TKS jest także współautorem rekordu wszech czasów pod względem wysokości porażki. W sezonie 1927 uległ Krakowskiej Wiśle 0:15 (sic!)

1934 p.p Strzelec Siedlce

Zespół założony przez żołnierzy 22 pułku piechoty w 1922 roku. Wojskowy klub awans do 1 ligi zapewnił sobie w roku 1931. Ich bytność trwała tam 3 sezony, i wiązała się z ciągłą walką o utrzymanie. Po spadku z 1 ligi klub został rozwiązany. Reaktywował się w 1939 roku jako: "Strzelec" Siedlce. 

Bilans: 
SezonMeczePunktyZw.Rem.Por.BramkiPozycja
19322219751036-479
19332014621233-498
1934223112015-7312 (spadek)
Razem64361484284-169

1937 Dąb Katowice

Klub powstał podobnie jak wiele klubów śląskich w roku 1922 ( po przyłączeniu Górnego Śląska do Polski). Miejscowość Dąb od 1924 stała się częścią Katowic. Sekcja piłkarska wywalczyła w roku 1935 awans do 1 ligi. Klub zabawił tam tylko 2 sezony. Przez dwa sezony zdobył tylko 14 punktów, a właściwie wszystkie zdobył w sezonie 1936. W kolejnym sezonie zdobył punktów 0. Wiązało się to znów z dużą liczbą walkowerów, z powodu afery korupcyjnej wokół bramkarza Śląska Świętochłowice Alfreda Mrozka. 
Bilans: 

10. Dąb Katowice  mecze: 18  pkt: 0  zw: 0  rem: 0  por: 18 
bramki: 0-54

Bilans fatalny ale należy wziąć pod uwagę te nieszczęsne walkowery... statystycznie jest to absolutny rekord, ale nie wykluczone że piłkarze Dęby wywalczyliby zapewne jakieś punkty, gdy im na to pozwolono. W 1968 nastąpiła fuzja klubu do GKS Katowice.

1951 Gwardia Szczecin

Klub powstał w roku 1945 w Koszalinie. Nazwa Gwardia nosił do roku 1956. Później był znany jako Arkonia Szczecin i występuje pod ta nazwą do dnia dzisiejszego. Gwardia / Arkonia rozegrała w 1 lidze w sumie 4 sezony. Debiut nastąpił w roku 1951. I to był ich najgorszy sezon. Ponownie zagrali w najwyższej klasie rozgrywkowej dopiero 10 sezonów później. Wróćmy do bilansu sezonu 1951: 

12. Gwardia Szczecin  mecze: 22  pkt: 7  bramki: 17-61  zw: 1  rem: 5  por: 16

Tym razem obyło się bez dyskwalifikacji, kontrowersji i walkowerów. O dziwo mniej bramek bo 16 zdobyła wtedy drużyna Ogniwa Bytom ale uplasował się na pozycji nr. 10 i uniknęła spadku. 

Okres po wojenny w piłce cechuje zdecydowanie mniejsza liczba zjawisk takich jak : dyskwalifikacje, walkowery i wykluczenia. Dlatego subiektywnie uważamy ze prawdziwie "cienkie" sezony zaczęły się właśnie od przypadku Gwardii albo też Związkowca Poznań sezon wcześniej ( 9 punktów). 

Wyczyny z lat 50-dziesiątych a szczególnie z lat 90-tych opiszemy w drugiej części tego artykułu już w wkrótce...

MD

środa, 5 grudnia 2012

Co nam zostało z tych lat? Wczoraj na szczycie... A dziś? Stal Mielec.

Dziś początek kolejnego cyklu, w którym prezentować będziemy historię klubów o wspaniałej historii. Jednak dla wielu tych klubów, dni chwały szybko minęły. Już nie wzbudzają postrachu rywali, ale szacunek pozostał. Nie grają już o najwyższe cele, lecz często są to niższe klasy rozgrywkowe. A zatem.... Pierwszym bohaterem rzeczonego cyklu będzie polski klub założony w 1939 roku Stal Mielec

Herb klubu Stal Mielec

Od Klasy B do I ligi

Swoją działalność klub rozpoczął w 1945 roku przystępując do rozgrywek B - klasy. W 1949 roku zanotował pierwszy awans, do A - klasy. Początek lat 50 - tych to ambitne plany mielczan i marzenia o grze w II lidze. Marzenia te ziściły się w 1955 roku. W Lublinie 20 listopada 1955 roku Stal Mielec pokonało zespół Bzura Chodaków 3:1 i awans do II ligi stał się faktem. I jak to bywa w takich przypadkach, zespół musiał walczyć o utrzymanie. Udało się wykonać to zadanie i po kilku latach można było podnieść poprzeczkę i powalczyć o awans do I ligi. Historyczny wyczyn miał miejsce w 1960 roku. Stal Mielec zajęła 1 miejsce w II lidze w grupie południowej, 1 punkt przed Cracovią. Pierwszy mecz w historii występów w najwyższej klasie rozgrywkowej w Polsce, mielczanie rozegrali z drużyną ŁKS Łódź. Mecz, przy udziale 15 tys. kibiców, zakończył się wynikiem 1:1. Ale lata 60 - te to nie był złoty okres dla Biało - Niebieskich. Pierwszy sezon jakoś udało się przetrwać, niestety drugi sezon to początek problemów. W 1962 roku zespół spadł do II ligi i po kilku słabych sezonach, w 1967 roku odnotował kolejny spadek, tym razem do III ligi. Jednak kibice mielczan nie musieli długo czekać na powrót ich drużyny do elity. Powrót, który każdy kibic Stali Mielec pamięta do dziś...

Złote lata siedemdziesiąte

Na powrót do I ligi długo nie trzeba było czekać, bo nastąpił on już w sezonie 1969/1970. W sezonie 1971/1972 mielczanie zajęli 5 miejsce. Kolejny sezon to pierwszy tytuł mistrzowski. Stal Mielec o 3 punkty wyprzedziła Ruch Chorzów, a królem strzelców został Grzegorz Lato, najwybitniejszy piłkarz w historii klubu, król strzelców Mistrzostw Świata w piłce nożnej z 1974 roku. 

Grzegorz Lato - piłkarz Stali Mielec              

Po zdobyciu mistrzostwa Stal Mielec zadebiutowała w Pucharze Europy. Debiut nie okazał się udany. Stal uległa Crvenie zvezda Belgrad w I rundzie.
Kolejny sukces to sezon 1975/1976. Jako wicemistrz Polski, drużyna uczestniczyła w rozgrywkach Pucharu UEFA, docierając do ćwierćfinału tych rozgrywek, przegrywając w nim z drużyną niemiecką HSV Hamburg. W tamtym sezonie Stal Mielec został po raz drugi mistrzem Polski, wyprzedzając w tabeli GKS Tychy. Sezon 1976/1977 to drugi występ mielczan w Pucharze Europy i po raz kolejny nie udało się awansować do drugiej rundy. Tym razem Stal Mielec musiała uznać wyższość Realu Madryt. 

Fragment meczu Stal Mielec - Real Madryt

W latach siedemdziesiątych do największych gwiazd Stali Mielec obok wspomnianego Grzegorza Laty zaliczali się: Henryk Kasperczak, Jan Domarski i Andrzej Szarmach. Natomiast trenerem, który zdobył pierwszy tytuł był Węgier Karol Konth, a drugi tytuł wywalczył Edmund Zientara. Raz udało się zagrać w finale Pucharu Polski. Było to 1 maja 1976 roku. Stal przegrała ze Śląskiem Wrocław 0:2. 
Ostatni sukces to 3 miejsce w sezonie 1981/1982. Pozwoliło to na występ w Pucharze UEFA w następnym sezonie. Stal poległa w dwumeczu z belgijskim KSC Lokeren, a w meczu w Mielcu przyglądało się ponad 40 tys. kibiców. Kolejne lata to początek upadku mieleckiego klubu.

Kryzys lat 80 - tych. Upadek - lata 90 - te.  

Wszystko co dobre szybko się kończy. Często też i lata świetności. Stal spadła do II ligi w sezonie 1982/1983, wracając do I ligi na sezon 1985/1986. Kolejny sezon to kolejny spadek i kolejny awans. W I lidze Stal grała do roku 1995/1996 jednak bez sukcesów. Były to czasy słabej gry piłkarzy z Mielca, ale udawało się nadal grać w I lidze. Sezon 1995/1996 to przedostatnie miejsce i spadek do II ligi. Po tym spadku zespół już się nie podniósł. W sezonie 1996/97 trenerem drużyny ponownie został Grzegorz Lato z asystentem Witoldem Karasiem. Początek sezonu był udany, po ósmej kolejce Stal zajmowała 3. miejsce, nie przegrywając żadnego spotkania. Jednak mimo początkowych zwycięstw, z czasem szło coraz gorzej. Kłopoty finansowe doprowadziły do sprzedania wielu czołowych mieleckich piłkarzy (m.in. Krzysztofa Boćka, Bogusława Cygana, Bogusława Wyparły). Sytuacja stawała się coraz gorsza – 30 października piłkarze nie wyszli do meczu szesnastej kolejki z Cracovią strajkując w ten sposób przeciw brakom wypłat. Rozwiązano umowę z Thomasem Mertelem, który nie wywiązywał się ze swoich zobowiązań finansowych. Długi cały czas rosły. Drużyna grała coraz gorzej i po rundzie jesiennej zajmowała ostatnie 18. miejsce, a w rundzie wiosennej większość meczów przegrywała. Kolejni gracze odchodzili (Rafał Domarski, Paweł Kloc, Ryszard Federkiewicz), a w zamian wprowadzono do gry wychowanków. 12 czerwca 1997 na Walnym Zgromadzeniu Członków FKS PZL–Stal zdecydowano o likwidacji klubu i wycofaniu drużyny piłkarskiej z rozgrywek. Na cztery kolejki przed końcem sezonu Stal przestała istnieć.4 czerwca 1997 roku powołano stowarzyszenie Mielecki Klub Piłkarski Stal i zgłoszono drużynę do rozgrywek V ligi, a w pierwszym sezonie awansowała do IV ligi. 

Stan obecny

Obecnie Stal Mielec występuje w III lidze, w grupie lubelsko - podkarpackiej. Swoje mecze rozgrywa na stadionie przy ulicy Solskiego.
Stadion Stali Mielec 

Jeden z meczów Stali Mielec w III lidze (2012 rok)

Szkoda, że Stal Mielec nie występuje już w Ekstraklasie. Ale kto wie? Może te piękne lata jeszcze kiedyś powrócą...

MC

sobota, 1 grudnia 2012

Rzymskie legendy, rzymscy zdrajcy (Cz.1)


Od 8 grudnia 1929 roku, kiedy na półwyspie Apenińskim pierwszy raz kibice byli świadkami Derby della Capitale - derbów Rzymu, nie było w zasadzie jednego choćby spotkania, w którym gorące głowy fanatyków błękitnych "Orłów", czyli Lazio, oraz Giallorossich, a więc Romy nie uruchomiły się w swego rodzaju derbowym transie. Mecze te dla Włochów są emocjonalną burzą, a dla Rzymian prawdziwą wojną, nie tylko na murawie.




Niewielu więc było gotowych, by w swojej piłkarskiej karierze reprezentować barwy obu stołecznych zespołów, bo do takich ludzi w stolicy Italii zawsze, z jednej bądź drugiej strony, przyczepiano łatkę "zdrajcy". Rzymska historia futbolu zrodziła dwie postaci w tej kwestii szczególne, choć było to w czasach bardzo odległych. Dziś przypomnimy sobie postać Attilio Ferrarisa IV.

"Lew z Highbury"

Ferraris IV to pierwszy w historii zawodnik, który został wytransferowany wprost z Romy do lokalnego rywala. Miało to miejsce w 1934 roku. Było to zdarzenie o tyle zaskakujące, że "Lew z Highbury", na którym w barwach reprezentacji Włoch zapisał się waleczną postawą przeciwko Anglii, był do tej pory prawdziwym symbolem klubu spod znaku wilka. W ciągu siedmiu sezonów spędzonych w Romie, Ferraris rozegrał na którym kiedyś występowała Roma aż 210 spotkań w żółto-czerwonej koszulce. Był pierwszym graczem, który z Romy został powołany do reprezentacji, z którą w 1934 roku na włoskich boiskach zdobył złoty medal Mundialu z drużyną prowadzoną przez Vittorio Pozzo.

Attilio Ferraris IV

Kariera Ferrarisa, przez wielu, była wiązana na zawsze z Romą. Attilio bowiem jeszcze przed przejściem do zespołu ze Stadio Testaccio odrzucił kilka bardziej atrakcyjnych finansowo ofert niż ta z Rzymu (m.in. z Juventusu Turyn) a wolał związać się z ekipą Giallorossich, mówiąc, że "w Rzymie buduje się wielka drużyna". Gdy urósł do miana człowieka-symbolu, zmienił klubowe barwy na... Lazio. Powiedzieć "zaskoczenie" to jak nic nie powiedzieć. Mówi się, że wzięło się to w dużej mierze z mało sportowego trybu życia Ferrarisa IV, który w sposób znaczący odbijał się na jego dyspozycji na boisku.

Dwuletni pobyt w Lazio okazał się być dla wielkiej gwiazdy włoskiego futbolu poważnym rozczarowaniem, chyba największym dla działaczy "Orłów", którzy myśleli, że złapali Pana Boga za ogon. W tym czasie wystąpił zaledwie w 39 meczach, nie zdobywając gola, tracąc zdobyty w żółto-czerwonym Rzymie status bohatera. Nie mniej, kiedy wybiegał na boisko podczas Derbów Stolicy, w błękitnej koszulce, choć trudny do zaakceptowania, nie usłyszał lawiny obelg. Kibice Romy postanowili występ "zdrajcy" przemilczeć, a dopingować swój zespół. 210 występów dla rodzącej się Romy nie mogło pójść w zapomnienie.

Ferraris zmarł nagle 8 maja 1947 roku, na boisku, podczas meczu legend włoskiej ekstraklasy. Miał zaledwie 43 lata. Jego grób cmentarzu w Verano opatrzony jest słowami "Attilio Ferraris - Mistrz Świata".


Nagrobek Attilio Ferrarisa IV

Attilio Ferraris IV był futbolowym Apollem. Wspaniale zbudowany, o silnym organizmie, który potrafił wytrzymać nałogi i nieprzespane noce. To jemu zazdrościł wytrzymałości słynny Fulvio Bernardini. To, co w tej historii najciekawsze to to, że Ferraris i "Proffesore" spotkali się w Romie, grali w niej razem sześć lat. Jednak pikanterii dodaje fakt, że w 1934 Ferraris opuścił Romę dla Lazio, a Bernardini właśnie z Lazio, w 1928 roku przybył na żółto-czerwony brzeg Tybru, gdzie stał się jedną z największych legend w historii klubu i całego Calcio... Tak tworzyła się najwspanialsza para futbolowych gwiazd we Włoszech tamtej doby...


Wkrótce druga część derbowej historii, tym razem nt. Fulvio Bernardiniego.
KS