sobota, 1 grudnia 2012

Rzymskie legendy, rzymscy zdrajcy (Cz.1)


Od 8 grudnia 1929 roku, kiedy na półwyspie Apenińskim pierwszy raz kibice byli świadkami Derby della Capitale - derbów Rzymu, nie było w zasadzie jednego choćby spotkania, w którym gorące głowy fanatyków błękitnych "Orłów", czyli Lazio, oraz Giallorossich, a więc Romy nie uruchomiły się w swego rodzaju derbowym transie. Mecze te dla Włochów są emocjonalną burzą, a dla Rzymian prawdziwą wojną, nie tylko na murawie.




Niewielu więc było gotowych, by w swojej piłkarskiej karierze reprezentować barwy obu stołecznych zespołów, bo do takich ludzi w stolicy Italii zawsze, z jednej bądź drugiej strony, przyczepiano łatkę "zdrajcy". Rzymska historia futbolu zrodziła dwie postaci w tej kwestii szczególne, choć było to w czasach bardzo odległych. Dziś przypomnimy sobie postać Attilio Ferrarisa IV.

"Lew z Highbury"

Ferraris IV to pierwszy w historii zawodnik, który został wytransferowany wprost z Romy do lokalnego rywala. Miało to miejsce w 1934 roku. Było to zdarzenie o tyle zaskakujące, że "Lew z Highbury", na którym w barwach reprezentacji Włoch zapisał się waleczną postawą przeciwko Anglii, był do tej pory prawdziwym symbolem klubu spod znaku wilka. W ciągu siedmiu sezonów spędzonych w Romie, Ferraris rozegrał na którym kiedyś występowała Roma aż 210 spotkań w żółto-czerwonej koszulce. Był pierwszym graczem, który z Romy został powołany do reprezentacji, z którą w 1934 roku na włoskich boiskach zdobył złoty medal Mundialu z drużyną prowadzoną przez Vittorio Pozzo.

Attilio Ferraris IV

Kariera Ferrarisa, przez wielu, była wiązana na zawsze z Romą. Attilio bowiem jeszcze przed przejściem do zespołu ze Stadio Testaccio odrzucił kilka bardziej atrakcyjnych finansowo ofert niż ta z Rzymu (m.in. z Juventusu Turyn) a wolał związać się z ekipą Giallorossich, mówiąc, że "w Rzymie buduje się wielka drużyna". Gdy urósł do miana człowieka-symbolu, zmienił klubowe barwy na... Lazio. Powiedzieć "zaskoczenie" to jak nic nie powiedzieć. Mówi się, że wzięło się to w dużej mierze z mało sportowego trybu życia Ferrarisa IV, który w sposób znaczący odbijał się na jego dyspozycji na boisku.

Dwuletni pobyt w Lazio okazał się być dla wielkiej gwiazdy włoskiego futbolu poważnym rozczarowaniem, chyba największym dla działaczy "Orłów", którzy myśleli, że złapali Pana Boga za ogon. W tym czasie wystąpił zaledwie w 39 meczach, nie zdobywając gola, tracąc zdobyty w żółto-czerwonym Rzymie status bohatera. Nie mniej, kiedy wybiegał na boisko podczas Derbów Stolicy, w błękitnej koszulce, choć trudny do zaakceptowania, nie usłyszał lawiny obelg. Kibice Romy postanowili występ "zdrajcy" przemilczeć, a dopingować swój zespół. 210 występów dla rodzącej się Romy nie mogło pójść w zapomnienie.

Ferraris zmarł nagle 8 maja 1947 roku, na boisku, podczas meczu legend włoskiej ekstraklasy. Miał zaledwie 43 lata. Jego grób cmentarzu w Verano opatrzony jest słowami "Attilio Ferraris - Mistrz Świata".


Nagrobek Attilio Ferrarisa IV

Attilio Ferraris IV był futbolowym Apollem. Wspaniale zbudowany, o silnym organizmie, który potrafił wytrzymać nałogi i nieprzespane noce. To jemu zazdrościł wytrzymałości słynny Fulvio Bernardini. To, co w tej historii najciekawsze to to, że Ferraris i "Proffesore" spotkali się w Romie, grali w niej razem sześć lat. Jednak pikanterii dodaje fakt, że w 1934 Ferraris opuścił Romę dla Lazio, a Bernardini właśnie z Lazio, w 1928 roku przybył na żółto-czerwony brzeg Tybru, gdzie stał się jedną z największych legend w historii klubu i całego Calcio... Tak tworzyła się najwspanialsza para futbolowych gwiazd we Włoszech tamtej doby...


Wkrótce druga część derbowej historii, tym razem nt. Fulvio Bernardiniego.
KS


Brak komentarzy:

Prześlij komentarz